wtorek, 14 lutego 2017

Kolejny warsztat.. Z nauką w tle!

Ponownie zagościła u nas grupa jogi prowadzona przez Zbyszka Majera.
Tym razem ze Zbyszkiem przyjechali jego podopieczni z Łowicza jak i z Łodzi.
Dosyć spora grupa była nastawiona  od samego początku na ostrą pracę.
I tak było!
Właściwie od przyjazdu do samego końca program weekendu był tak ułożony, że sala była prawie cały czas w użyciu.
A wszystko to pod czujnym okiem Zbyszka.
Tam gdzie trzeba było pokazać - nauczyciel pokazywał:
Tam gdzie trzeba było nieco pomóc - nauczyciel pomagał:
Jednak około południa wśród całej grupy zaczynały się pojawiać pierwsze symptomy głodu, które natychmiast zostawały zaspokojone w naszej nowej kuchni, która notabene, stawała się przez chwilę centrum życia warsztatów :)
Oczywiście nie mogło zabraknąć też strawy duchowej.
Renia, jak zwykle sprawiła, że w trakcie koncertu mis i gongów sala zamieniła się w miejsce magiczne.
No cóż chciałoby się powiedzieć - kolejny weekend z jogą za nami.
I tak jest.
Ale ten stał pod znakiem zupełnie niespodziewanej i fantastycznej nauki, którą otrzymaliśmy od jednego z uczestników.
Dlatego pozwolę sobie na małą opowieść.

GOŚĆ

Kiedy Robert przyjechał na warsztaty i wysiadł z samochodu, piszący te słowa dostrzegł dziwny chód nowoprzybyłego.
Od razu zadał z głupia frant sztampowe pytanie:
- Coś się stało w nogę?
Zapytany jak gdyby nic odpowiedział:
- A, to... Dawno temu straciłem nogę.
Teraz wyobraźcie sobie jak przez chwilę musiałem się czuć!
Szczególnie, że od razu pomyślałem o naszych schodach na poddasze, które są nieco strome.
Robert jednak bez wahania zaczął na nie chodzić.
W połowie się odwrócił i z uśmiechem zapytał:
- Pewnie niektórzy to się trochę boją wchodzić, co?
I wszedł  jak gdyby nic do końca.
Przebrał się i za moment zaczął schodzić.
- Szybko, bo za chwilę zaczyna się praktyka - mruknął do siebie.
Obserwując tę całą sytuację pomyślałem sobie o tak wielu przeszkodach, które musiał pokonać w swoim życiu Robert.
Patrzyłem z coraz większym podziwem na tego człowieka, który jak gdyby nic zmierzał do sali po zamarzniętym śniegu by praktykować jogę!
Zwróćcie uwagę na mężczyznę po prawej stronie!


Robert przez cały weekend był uśmiechnięty, ciekawy naszego świata.
No i ćwiczył nie oszczędzając się w ogóle!
Mógłbym teraz napisać cały elaborat na temat myśli przechodzących przez moją głowę.
Pewnie każdy z czytających te słowa, w taki czy inny sposób pomyśli dokładnie to, co ja wtedy.
Dziś to dla mnie to jedna z najważniejszych lekcji, które otrzymałem ostatnimi czasy.
Powróciły w nowym wydaniu, już przez moment zapomniane słowa i zwroty:
pogoda ducha,
silna wola,
akceptacja,
radość z życia,
niezłomność...


Robert, dziękuję za spotkanie, które stało się wspaniałą lekcją dla mnie!