No i stało się... Właśnie zakończyły się warsztaty Yogi, które w moim gospodarstwie odbyły się po raz pierwszy.
Grupa ćwiczyła bardzo intensywnie rano:
I wieczorem:
Zajęcia prowadziła Agnieszka Kulig, która miała jeszcze dodatkowe obowiązki:
Wieczorami również był czas na koncerty mis tybetańskich oraz masaże dźwiękowe wykonywane misami.
Po raz kolejny okazało się, że jak ktoś chce to wszystko można. Na niewielkiej w sumie przestrzeni działo się tak wiele i tak wspaniale, że aż serce rosło! Zresztą atmosfera wielkiej rodziny udzieliła się wszystkim. A gospodarz, w w mojej skromnej osobie, dwoił się, troił i stawał "na głowie" by warsztatowicze byli zadowoleni i porządne nakarmieni :))
Zresztą na głowie stawali też inni :))
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz